5 kwietnia 2013

#1

Najpierw krótkie info ode mnie. Przeczytajcie proszę.
Rozdziały będę się starała wrzucać w weekendy. Jak dobrze pójdzie to co weekend mam zamiar dodawać nowy rozdział.Wiecie szkoła i życie prywatne też potrzebuje czasu.
Ten rozdział jest nie jest dosyć długi, pewnie też nie jest zaciekawy. Myślę, że akcja zacznie się rozkręcać jakoś od 3 rozdziału, bo najpierw chcę was wprowadzić w świat i sytuację bohaterów, wiecie chcę żebyście poczuli 'ten' klimat. Mam nadzieję, że się nie zniechęcicie. Liczę na szczere komentarze i dziękuje za opinie pod prologiem. To strasznie motywujące.
Miłego czytania i z góry przepraszam za jakiekolwiek błędy.


      Ze snu wyrwało mnie głośne pukanie do drzwi. Wyszłam z łóżka i udałam się w kierunku przedpokoju. Gdy spojrzałam w lustro to się przeraziłam. Każdy mój włos układał się w innym kierunku, a pod oczami miałam wielkie wory. Trudno. Chwyciłam za klamkę. Przez mocne promienie słońca musiałam zamknąć zaspane oczy. Po chwili usłyszałam znajomy śmiech.
- Dzień Dobry słońce!
- Louis! Czemu budzisz mnie tak wcześnie?! - krzyknęłam i wpuściłam go do środka.

- Gdzie wszyscy? - zapytał, ignorując moje wcześniejsze pytanie - Sama jesteś?
- Nie wiem, dopiero co wstałam. W sumie to zostałam obudzona - dodałam ze złością.
- Słodko wyglądasz jak się złościsz - uśmiechnął się i mnie przytulił.
- Dobra, dobra, nie odwracaj kota ogonem. Za karę robisz mi śniadanie, a ja idę się ogarnąć - powiedziałam i ruszyłam w kierunku łazienki.
- Oj daj spokój, tak słodko wyglądasz w tej za dużej koszulce. 
Całkowicie go ignorując udałam się do łazienki. Zamknęłam za sobą drzwi i zdjęłam z siebie 'piżamę'. Wzięłam długi i relaksujący prysznic. Tego mi było trzeba. Gdy skończyłam owinęłam się ręcznikiem i ruszyłam do pokoju po czyste ubranie. Zdecydowałam się na lekko za duży brązowy sweterek i czarne rurki. Ubrałam się i zrobiłam sobie delikatny makijaż. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Gdy ruszyłam w kierunku kuchni poczułam wspaniały zapach jajecznicy. Weszłam do pomieszczenia i ujrzałam Louisa w swoim żywiole. Krzątał się po kuchni i szukał miliona różnych przypraw i składników. Wyglądał przekomicznie. Zwłaszcza, że miał na sobie różowy fartuszek mojej mamy.
- Cudnie się prezentujesz  - zwróciłam się do niego z uśmiechem.
- Ależ dziękuje. Siadaj, zaraz będzie gotowe.
Wykonałam jego polecenie i wzięłam do rąk gazetę, która leżała na stole.
- Twoja mama dzwoniła i powiedziała, że musiała jechać pilnie do pracy i wróci wieczorem - powiedział nakładając przepięknie pachnącą potrawę.
- No to będę siedzieć tu samotnie - udałam smutną i zaczęłam pałaszować podane mi śniadanko.
- Daj spokój, nie zostawię cię tutaj samej - powiedział i nalał mi świeżo zaparzonej kawy. Sam usiadł na przeciwko i zabrał się za jedzenie.

- To miłe Louis, ale musisz odpocząć. Jutro masz przesłuchanie.
- Oj daj spokój, sama mówiłaś, że umiem śpiewać i na pewno dam sobie rade - mówił to z pełną buzią i połowa zawartości znalazła się na blacie stołu.
Zaczęłam się z niego śmiać i rzuciłam w niego bułką. Jednak po chwili zrozumiałam, że to był błąd. Zaczęłam uciekać. Niestety Louis był szybki, złapał mnie w tali i zaczął gilgotać.
- Lou przestań! - krzyczałam na przemian z wybuchami niepohamowanego śmiechu - Proszę cię!
- Nie ma mowy. Nikt nie będzie rzucał we mnie bułką - powiedział dalej mnie trzymając.
- Oj daj spokój.
- Dobra, ale jak pójdziesz ze mną jutro na przesłuchanie.
- Oj Louis zrobię to z wielką przyjemnością, a nie idzie z tobą El? - spytałam zaskoczona.
- Niestety nie może. Wiesz praca, ale gdyby wiedziała, że ze mną nie pójdziesz to by się zwolniła. Eleanor była pewna, że pójdziesz - wytłumaczył. Uśmiech nie schodził z jego twarzy.
- No, bo to prawda. Pójdę z tobą na koniec świata mój Romeo - zaczęłam się śmiać.
- Oj Julio! Jak ja cię kocham - odpowiedział i ucałował mnie w policzek.
- Haha, też cię kocham.
Zaciągnęłam go na kanapę i włączyliśmy telewizor. Po przejrzeniu wszystkich 200 kanałów stwierdziliśmy, że pójdziemy do wesołego miasteczka. Uwielbialiśmy tam spędzać czas. Ludzie się zawsze na nas dziwnie patrzyli. Zachowywaliśmy się tam jak dzieci. Kochałam go, jak starszego brata, którego nigdy nie miałam. Dzięki niemu zapomiałam o swoim ojcu, od którego uciekłyśmy z mamą. Louis mnie rozumiał. Jego ojciec też zostawił go z mamą i siostrami. Przeprowadziliśmy się tu jak miałam siedem lat. Lou mieszka obok mnie. Poznaliśmy się w drodze do szkoły. Był starszy, a moja mama poprosiła go by pokazał mi szkołę. Pamiętam jak ucieszył się, gdy mnie zobaczył. Przez cały dzień nie opuszczał mnie na krok i pokazywał każdy zakamarek szkoły. Od tamtego dnia zawsze razem spędzaliśmy przerwy i każdą wolną chwilę. Nasze mamy też się zaprzyjaźniły. To było cudowne. Gdy poszedł do innej szkoły, dalej spędzaliśmy ze sobą dużo czasu. Rozumieliśmy się bez słów. Dzięki niemu poczułam, że w końcu mam po co żyć i zaczęłam inaczej patrzeć na świat.
     Nigdy nie zapomnę jak przyszedł do mnie z Eleanor. Bał się strasznie, że jej nie zaakceptuje, a ja miałam wymagania. Dwie jego poprzednie dziewczyny były straszne. Każdą rzucił po jakiś dwóch tygodniach, gdy tylko mu powiedziałam co o nich myślę. On szanował i akceptował moje zdanie. Z Eleanor było inaczej. Jak weszli do mojego pokoju od razu wiedziałam, że Louis ją kocha. Był dla niej taki jak dla mnie: kochany, opiekuńczy. To było urocze. Zależało mu na niej. Polubiłyśmy się i często spędzałyśmy razem czas. Widać było, że El zaakceptowała to, że Louis i ja przyjaźnimy się jak nikt inny, i że będzie musiała się nim choć trochę podzielić. Lou był prze szczęśliwy, a przez to ja też.
- Justine jesteś tu! - przerwał moje rozmyślania Lou, machając mi rękami przed twarzą.
- Tak! Przepraszam. Zamyśliłam się. - odpowiedziałam i się uśmiechnęłam. Naglę poczułam wibrację w kieszeni. Wyjęłam telefon i spojrzałam na ekran - Eleanor. Przesunęłam palcem po ekranie i przyłożyłam go do ucha.
- Halo.
- Cześć Justine. Jest z tobą Louis, bo nie odpiera telefonów, a ja na was czekam tu jak głupia.
- Louis czemu nie mówiłeś, że idziemy do El? - zwróciłam się do niego.
- O kurcze zapomiałem. Daj mi ją na chwilkę - zabrał mi telefon - El tak cię przepraszam, jestem z Justi w wesołym miasteczku i zapomiałem o bożym świecie. Już do ciebie jedziemy kotku. Też cię kocham. No za chwilkę będziemy. Pa.
Chwycił mnie za rękę i zaprowadził do samochodu. Po jakiś piętnastu minutach byliśmy na miejscu. Eleanor przywitała mnie promiennym uśmiechem, a ja odwzajemniłam gest i ją przytuliłam.

Gdy Louis zaparkował i podszedł do niej, ona udawała obrażoną. Lou ze skruszoną miną ją przepraszał i przytulił. Uwielbiam na nich patrzeć. Są tacy słodcy. 
- Chciałabym być tak zakochana - rozmarzyłam się, ale gdy zrozumiałam, że powiedziałam to na głos, cała spłonęłam rumieńcem. Oni spojrzeli się na mnie i zaczęli się śmiać.
- Och słońce. Kiedyś spotkasz tego jedynego - pocieszyła mnie El.
- No, ale będzie musiał zaakceptować mnie - Louis dodał i puścił do mnie oko. 
Przytulili mnie czule i zabrali do domu. Lubiłam mieszkanie Eleanor, czułam się tu jak u siebie. Wkroczyłam do salonu i włączyłam telewizor. Po chwili Louis ukradł mi pilota i przełączył na 'Piotrusia Pana'. Uśmiechnęłam się i zaczeliśmy oglądać razem jego ulubioną bajkę.
- Ach ty nigdy nie dorośniesz - podsumowała El i udała się do kuchni - chcecie coś do picia?
- Oo ja chcę - powiedziałam i wstając zwróciłam się do Lou - a ty chcesz coś?
- Tak zrób mi herbatkę kotku - powiedział zapatrzony w ekran - powiedz też El, że jestem głodny.
Machnęłam ręką i poszłam do kuchni. Kiedy on nie był głodny? Pomogłam brunetce wszystko przygotować i po chwili dosiadłyśmy się do Louisa przed telewizorem. To był przyjemny wieczór, nawet nie wiem kiedy zasnęłam.  
  

Czytasz - Skomentuj :)

8 komentarzy:

  1. Cudny :D Masz talent, bardzo mi się podoba twój styl pisania. Czekam na nn. Zapraszam do sb http://niesamowite-zycie-leny.blogspot.com/ @julka_10219

    OdpowiedzUsuń
  2. nareszcie nowy rozdział. komentarz pisze szybko, bo musze schodzić z kompa, ale cudowny jest i wciąga!
    chce następny rozdział tu i teraz. także wiesz co robić ;p jak ja jestem zdolna do trzech rozdziałó na dzień to i ty też ;p

    kocham cię ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne czekam na nn*.* Zapraszam na mojego bloga o Nelly i One Direction . Jesli ci sie spodoba licze ze go zaobserwujesz i zostawisz komentarz .http://i-know-than-he-is-the-only-one.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo mi się podoba. Jestem ciekawa jak to dalej będzie. Czekam na następny.
    @asienka1470

    OdpowiedzUsuń
  5. uwielbiam, uwielbiam to opowiadanie *-*
    informuj mnie o następnych: @adkonxx

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapowiada się bardzo ciekawie. Przyznaję BEZ BICIA,że w prologu uroniłam kilka łez! Nie wiem jak to zrobiłaś, ale masz talent bo wzruszyłaś mnie samym początkiem. Ochoczo pochłaniałam wzrokiem każde kolejne słowo jakie pojawiło się w tym rozdziale, jeśli mogę ująć to w ten dziwny sposób. Dodaję długie komentarze pod opowiadaniami tylko wtedy, gdy coś naprawdę wyda mi się interesujące. Dlatego też wyrażam tu swoją opinie, która jest troszkę długa. Jeszcze bardziej zadowoliłaś mnie tym, że jednym z bohaterów jest nasz kochany Lou.:D Pisz szybko kolejny bo umrę z niecierpliwości. Dodaję bloga do obserwowanych.
    Zapraszam na bloga mój i mojej przyjaciółki http://differentworld-leahand1d.blogspot.com/ liczę na komentarz i również dodanie bloga do obserwowanych. Pozdrawiam Wikk: *

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny blog, cudowna historia!
    Cieszę się, że nie jest tak, że jest miłość, tylko przyjaźń między bohaterami ♥
    Mogłabyś mnie informować o nowych notkach @xchill_outx?
    Byłabym ogromnie wdzięczna ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Naprawdę świetny rozdział. Czytało się lekko i przyjemnie.
    Louis i El są tacy jhsjhs <3 Cieszę się, że są razem w twoim opowiadaniu. Uwielbiam tą pare : )
    A więc Louis idzie na przesłuchanie...Czyżby do x factor? ;> Na pewno, dowiem się w następnym rozdziale.
    No co tu jeszcze napisać?
    Od razu, po przeczytaniu prologu, stwierdzam, że masz wielki talent. Podziwiam cię. Już teraz mogę powiedzieć, że to będzie jedno z moich ulubionych opowiadań : )
    @OhhhMyNiall

    OdpowiedzUsuń

Czytasz - Skomentuj! To dla mnie bardzo ważne.